Japonia nie przestaje zadziwiać!

Japonia nie przestaje zadziwiać!

Nie ma wątpliwości, że Japończycy obecnie przodują w wynalazczości, z tym że dla większości wynalazków z Kraju Kwitnącej Wiśni ciężko znaleźć praktyczne zastosowanie… Jak będzie z nowym pomysłem japońskich naukowców, czyli robotem – kompanem?

Projekt MH-2

Robot MH -2 (MH – miniature humanoid) ma być odpowiedzią na problem komunikacji i relacji międzyludzkich w wysoko rozwiniętych państwach, których społeczeństwo masowo korzysta z nowoczesnych technologii, a do takich bez wątpienia zalicza się Japonia.

Konstrukcją, którą przedstawili Japończycy jest mała humanoidalna „pacynka”, którą można zamontować na wysięgniku na własnym ramieniu. Robot zdolny jest do pokazywania najprostszych ludzkich gestów i reakcji oraz może być kontrolowany przez dowolną osobą znaną użytkownikowi, który łączy się z komputerem robota poprzez Internet. Dzięki temu robot może „towarzyszyć” noszącemu w ważnych momentach jego życia. Stanowi to swoistą kontynuację idei mediów społecznościowych (Facebook, Twitter), tylko nie wymaga od użytkownika praktycznie żadnego czynnego udziału. W ten sposób każdy z przyjaciół użytkującej osoby jest w stanie „być” z nią praktycznie wszędzie, gdzie ma dostęp do Internetu.

Matrix coraz bliżej?

Japończycy to specyficzny naród, ale nie sposób nie doceniać ich wkładu w rozwój mechaniki i robotyki, czyli dwóch gałęzi nauki i przemysłu, które uważane są za najbardziej przyszłościowe. Jednakże niektóre projekty robotów budzą pewien niepokój i dobitnie kojarzą się z filmami science fiction, gdzie maszyny opanowują Ziemię i czynią ludzi swoimi niewolnikami.

Takie roboty jak MH-2 mogą nie tylko nie rozwiązać problemu z komunikacją, ale dodatkowo go pogłębić – zwłaszcza w wysoko rozwiniętych społeczeństwach! Podobnie jak z okularami Google’a, taki robot ogranicza potrzebę kontaktowania się ze znajomymi czy też nawiązywania tradycyjnej więzi w świecie rzeczywistym.  W przypadku Japończyków, którzy już w tak dużym stopniu polegają na technologii (smart fony, ultrabooki, wszędzie dostępny Internet) może  to stanowić  swego rodzaju pułapkę zatrzymującą ludzi przed ekranami komputerów, przed którymi nie czuje się odpowiedzialności za swoje działania, gdzie nikt nie widzi twarzy i nie trzeba dbać o swój wizerunek. Tak samo  robot – towarzysz nie stanowi odpowiednika prawdziwej znajomości i oferuje znacznie mniej wyzwań niż realna osoba z krwi i kości.

Za i przeciw

Ciężko jednoznacznie ocenić tego rodzaju projekty jak wyżej wspomniany robot, a także inne, podobne projekty jak np. Cheetah – robot czworonożnego zwierzaka czy Leonardo – mały robot potrafiący „oddawać” uczucia. Dopóki są to tylko prototypy mające na celu przedstawienie lub przetestowanie jakiegoś rozwiązania (technologii), to wszystko wydaje się mieć sens. Mniej zachęcająco wygląda natomiast wprowadzenie takich „rozwiązań” w realne życie.

Zwolennicy tego typu robotów argumentują sens ich produkcji między innymi potrzebami ludzi starszych. O ile możemy się zgodzić co do robota-opiekuna, który odgrzeje obiad, przyniesie zakupy czy pomoże podnieść cięższe przedmioty, to nie możemy tego samego powiedzieć o maszynie, która ma zastąpić partnera lub zwierzę – jako kompana w codziennym życiu.

Nawet jeśli jakaś maszyna będzie w stanie wyrażać swoje uczucia, trudno będzie pozbyć się wrażenia, że to jedynie efekt działań programistów, którzy zakodowali jej określone reakcje, pozbawione realnego wymiaru, głębi i autentyczności. Dlatego robotowi-opiekunowi mówimy tak – ale  zamiast robota-kompana proponujemy Wam raczej kontakt z bliskimi…. ewentualnie przygarnięcie kotka :)

Strona główna